mam 14 lat mam dom w
snach nie mam ładnych ubrań, bo nie wiem, gdzie takie znaleźć
Ona wie Ona mi nie powie, gdzie są bluzki, sukienki, żakiety Ona
mi je ofiaruje dzięki niej działam, włączam się przed świtem,
staje przed światem trwam na pograniczu Ona znika a ja płynę;
nieostrożnie, bo po co nie musi mnie łapać, ja ją dogonię,
dopadnę i sprawię, że nie odejdzie
Książka kupiona w
jednym ze składów Taniej Książki. Jej czas minął.
Jej czas najwyraźniej jeszcze nie minął. Teodora Dimova
– bułgarska pisarka, nie... znów o przemianach ustrojowych i
literatura zaangażowana; nudząca, niewciągająca, nie biorę.
Tytuł „Matki” zachęcił do
kupna, ale powieść musiała odczekać swoje na półce. Jak się
okazało – moja strata. Od przeczytania „Wściekłości i
wrzasku” Wiliama Faulknera system wartości uległ modyfikacjom. Coraz trudniej o dobrą lekturę dla mnie. Gdy po kilku stronach
bułgarskiej narracji zauważyłam, że nie spotykam zbyt często
przecinków ani kropek, zorientowałam się, że książka niesie
mnie sama. Ja jej wyznaczyłam rytm: czytam czytam nie
czytam płynę zdaniem ono się nie zatrzymuje wieloraka
interpretacja inny kontekst jestem w środku!
Dzięki
środkom stylistycznym, które z kunsztem zostały użyte przez
Dimovą, powieść czyta się z satysfakcją; nie marnuje się czasu
na słabą pozycję. Kiedy zadaję sobie pytanie o to, czym jest
realizm, dochodzę do wniosku, że świat realistyczny w
powieści – oksymoron; coś takiego nie istnieje, wszystko –
nawet prawdziwe – jest inne, wykreowane, stworzone, opisane, a nie
istniejące. Tak.
Ale
ten konstrukt daje obraz, który staje się lustrem. To, co w lustrze
– nie istnieje, ale istnieje to, co przed nim się jawi. Takiego
zabiegu dokonuje autorka „Matek”; wchodzi w środek wycinka
bułgarskiej rzeczywistości i staje się zwierciadlaną bryłą.
Naraz odbija kilka światów, kilkoro dzieci z jednej klasy, kilka
rodzin i tylko jedną nauczycielkę.
Odbicie
pozostawiające nas ze znakiem zapytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoja opinia jest dla mnie ważna. Dziękuję za komentarz.